Pierwsze kreaturki prezentowały się dość patologicznie. Szczególnie ustawione w rzędzie jak na rozpoznaniu przypominają bardziej wynaturzonych recydywistów niż ulubieńców dzieci. Ma to swój urok :)
Wersja druga prezentuje się już nieco przyjaźniej, do kreaturek męskich dotarły towarzyszki.
Tak czy siak, na powyższych ilustracjach temat dla mnie się zakończył.
Projekt ostatecznie otrzymał nazwę minife i poszedł zupełnie innym tropem, efekty można zobaczyć TUTAJ.